poniedziałek, 16 maja 2011

Nostalgie po 50-tce część 2


Na pewno pragniemy kolejnych pokoleń w rodzinie



„Panta rei”. Pokolenie naszych dzieci w swoich priorytetach bardzo różni się od nas. Ich koncepcja szczęścia na pierwszym miejscu zakłada spełnienie ambicji zawodowych, znalezienie dobrze płatnej pracy, zdobycie w krótkim czasie wszelkich dostępnych dóbr materialnych, a kwestia założenia prawdziwej rodziny schodzi na plan dalszy. Dzieci? Owszem, ale…..

 jeszcze nie teraz, nie mamy czasu, praca nie pozwala, mamy za mało pieniędzy, itd.,itp. I w ten sposób młode mamy w chwili urodzenia pierwszego dziecka są coraz starsze. Nie myślą o tym, ile będą mieć lat w momencie wchodzenia ich dzieci w dorosłe życie. A przecież istniejący od zawsze konflikt pokoleń będzie jeszcze większy, gdy rodzice nastolatków będą starsi. Płaszczyzna porozumienia będzie znacznie trudniejsza do odnalezienia. A my tak bardzo pragnęłybyśmy mieć możliwość niesienia pomocy własnym dzieciom w wychowywaniu wnuków, w okresie kiedy jeszcze i zdrowia i sił nie brakuje tak bardzo.



Na pewno tęsknimy do najbliższych, którzy przeszli na druga stronę



Im więcej mija czasu, tym bardziej nam ich brakuje. Brakuje ich ciepła, bezinteresownej miłości, oddania, szczerości i prawdziwej przyjaźni. A w nas pozostają nie zadane pytania, nie przeprowadzone rozmowy, nie odbyte spotkania, nie oddane posługi. I pytanie podstawowe, czy mogliśmy inaczej? Czy zrobiliśmy naprawdę wszystko, by czuli nasza miłość i przywiązanie? Czy tylko spełnialiśmy swój obowiązek opieki nad nimi, czy tez pozwoliliśmy im czuć jak bardzo naprawdę są dla nas ważni. Dziś już nic nie możemy zmienić. Pozostały wspomnienia, fotografie, listy i niespełnione tęsknoty. Oraz wyrzuty sumienia. Może można było inaczej…..



Na pewno pragniemy dobrej sprawności fizycznej i umysłowej



Niezależnie od tego jak funkcjonowaliśmy przez jednak 2/3 naszego życia, fakt malejącej sprawności i wydolności fizycznej pozostaje niezaprzeczalny. Złości nas to i denerwuje z jednej strony, a z drugiej nie bardzo chce się zmobilizować do większej aktywności poprawiającej nasz ogólny stan. Ze sprawnością umysłową jest łatwiej. Ją można ciągle ćwiczyć nie wstając z fotela przy komputerze, czytając w wygodnej pozycji, oglądając dobry film na kanapie itd. Generalnie z jednej strony chciałoby się przy najmniejszym wysiłku zachować kondycję trzydziestolatki, a z drugiej codzienne lenistwo nie pozwala. Ale tęsknota za stanem sprzed lat pozostaje.



A jeśli zdarzyło nam się zachorować i co najważniejsze przeżyć, to



bezgranicznie, nostalgicznie, bezwzględnie, za wszelką cenę, pragniemy zdrowia.



I wtedy okazuje się, że wszystkie pozostałe pragnienia i tęsknoty nie maja już takiego znaczenia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz